Jest takie powiedzenie „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Zgadzasz się z nim?
Nie wiem kto je wymyślił, na pewno miał ważny powód, ale w moim odczuciu jego obecność w naszej świadomości więcej szkodzi, niż pomaga. Według słownika PWN mówimy „Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”, mając na myśli to, że nawet najlepsze zamiary niewiele są warte, jeśli nie są poparte właściwym działaniem. I to jest prawda, jeśli doczytamy słownikowe wytłumaczenie ma to sens. Problem w tym, że mało kto zada sobie trud, by to zrobić.
Czy zatem zwracać uwagę na intencje?
Wiadomym jest, że istotami omylnymi jesteśmy, ale jednak z natury dobrymi, co znaczy, że nie chcemy wyrządzać krzywd. W badaniu dwóch psychologów z Yale 6-miesięcznym dzieciom pokazywano filmy z trzema kukiełkami. Wspinacz chciał się wspinać, Trójkąciak mu pomagał, Kwadraciak przeszkadzał. Następnie dzieciom pokazano wszystkie 3 kukiełki i okazało się, że wszystkie z nich sięgały ręką po Trójkąciaka. Od urodzenia zatem niemowlę jest w stanie odróżnić dobro, od zła i podążyć za dobrem.
Przekonanie, że nie ważne są intencje, a uczynki sprawia, że nagminnie popełniamy błąd w ocenie czyichś zachowań. Obrażamy się, budujemy w sobie przekonanie, że świat jest zły, że ludzie chcą nas oszukać, wykorzystać. Tworzy się środowisko bez zaufania, które sprzyja izolowaniu się, dbaniu tylko o siebie. Nie ma przestrzeni do współpracy, bez której nie da się skutecznie funkcjonować.
Tymczasem zaufanie jest fundamentem szczęścia. Badania bardzo wyraźnie wskazują, że najważniejsze w naszym życiu są relacje z innymi ludźmi. Jeśli są udane, jeśli o nie dbamy i inni dbają o relacje z nami, wówczas jesteśmy szczęśliwi. Jak budować relacje z ludźmi, kiedy im się nie ufa?
Fajnie ilustruje to dylemat więźnia. Przeprowadzono badanie, w którym życie było zbiorem takich właśnie dylematów. Okazało się, że najlepszą strategią jest bycie dobrym i współpracującym, ale nie naiwnym. Gdzie jest granica? Zawsze warto zacząć od współpracy (i tu niezbędne jest zaufanie, przekonanie o dobrych intencjach), jeśli ktoś odpowiada zdradą warto dać mu szansę jeszcze raz. Zdrada może wynikać z niezrozumienia, nieporozumienia, z przypadku. Jeśli ktoś powtarza zdradę, wówczas mamy bardzo silny potwierdzenie, że dobrych zamiarów względem nas nie ma i mamy silne podstawy, by odpowiedzieć zdradą.
Wróćmy jeszcze na chwilę do intencji. Wiara w czyjeś dobre intencje otwiera przestrzeń do zadania pytania: „co się stało? dlaczego zrobiłeś coś, co sprawia mi przykrość?”. W zdecydowanej większości przypadków ludzie nie mają zamiaru wyrządzać krzywdy. Ludzie są egocentryczni, myślą o sobie, realizują swoje potrzeby, czasami nie zdając sobie sprawy, że zaspokajanie ich potrzeb narusza naszą przestrzeń wolności, godności itp. Zadanie powyższych pytań pozwala dotrzeć do potrzeb, z których wynika zachowanie. Otwiera pole do poszukania rozwiązań, które pomogą zaspokajać potrzebę drugiej osoby, nie wyrządzając nam krzywdy. Mówi o tym non-violent communication stworzona przez Marshalla Rosenberga. Bardzo polecam wgryzienie się w tę technikę komunikowania się, gdyż pomaga zrozumieć innych ludzi, ale też nas samych. Ułatwia budowanie trwałych i zdrowych relacji z ludźmi.
Oczywiście wychowanie w niesprzyjających warunkach może doprowadzić do zaburzeń, do tego, że ludzie będą świadomie wybierać krzywdzenie, ale to są sytuacje rzadkie. Są też ludzie chorzy psychicznie , dla których pojęcie empatii nie istnieje, a zabijanie jest czymś przyjemnym i normalnym, jak dla mnie zjedzenie mango. Ale to są przypadki jeszcze rzadsze i nie ma sensu się na nich skupiać, gdyż nie są to ludzie, z którymi obcujemy na co dzień. Ogromnym błędem byłoby budowanie wyobrażenia o ludziach na ich przykładzie.
Czy jest jakaś bliska osoba, która wyrządziła Ci krzywdę, a może cały czas ją wyrządza? Nie bierz tego do siebie. Dowiedz się jaka stoi za tym potrzeba (intencja), to pomoże zrozumieć jej zachowanie. A od zrozumienia już tylko krok do wybaczenia. Wybaczenie to absolutny warunek przerwania niekończącej się spirali wzajemnego ranienia się i uleczenia relacji, które są przecież dla nas ogromnie ważne.