ANTYKRUCHOŚĆ W NASZYM CODZIENNYM ŻYCIU

Nassim Nicholas Taleb w swojej książce Antykruchość pisze o tym, że ludzie mają tendencję do budowania idyllicznego świata, środowiska, w którym nie ma zagrożeń, nie ma ryzyka. Autor książki podaje ciekawe przykłady z wielu dziedzin życia, między innymi finansów, polityki, farmaceutyki, gdzie ludzie dążą do osiągnięcia kontroli, do zapanowania nad sytuacją, do osiągnięcia stanu, w którym wszystko jest przewidywalne, nic nie jest w stanie nas zaskoczyć, a jak jest problem to jesteśmy w stanie zainterweniować tak, by go zamortyzować, by ludzie czuli się bezpiecznie. I brzmi to oczywiście pięknie. Tyle, że jest nierealne, bo życie zawsze było, jest i będzie nieprzewidywalne, do pewnego stopnia niebezpieczne.

Tworzenie sztucznych systemów amortyzowania problemów prowadzi do tego, że ludzie nie są przyzwyczajeni do radzenia sobie z nimi, do szukania nowych rozwiązań, oczekują, że ktoś za nich problem rozwiąże. To buduje kruchość, słabość. Autor krytykuje te systemy, ukazując ich absurdalność, winiąc je między innymi za kryzysy gospodarcze, z jakim mamy do czynienia. Twierdzi, że poczucie bezpieczeństwa, do którego dążymy jest czystą iluzją, że to zamiatanie problemów pod dywan, które finalnie kończy się nie wstrząsem, ale krachem, załamaniem. Zachęca do tego, by oswajać się z niebezpieczeństwem, przyzwyczajać do życia opartego na zmianach, na ciągłym dostosowywaniu się, gdyż buduje to antykruchość.

Antykruchość wg. autora to coś, co buduje się stopniowo, wytrwale dzięki wystawianiu się na wstrząsy, upadki, konfrontowanie z problemami. Powodują one wprawdzie uszczerbki, rysy, odpryski, ale zarazem wzmacniają jako całość i uodparniają na przyszłe trudne sytuacje. Teoria Taleba ma jak najbardziej zastosowanie w naszym codziennym życiu, w procesach podejmowania decyzji. Zachęca ona do podejmowania ryzyka, kiedy jest ono potrzebne, uzasadnione, rozwiązywania problemów na bieżąco, nie czekania na cud, czy na innych. 

Ogromne znaczenie ma w relacjach z innymi ludźmi. Czasem dla „dobra” relacji nie mówimy o tym, co nas boli, co nam przeszkadza. To oczywiście na krótką metę jest korzystne, nie prowadzi do kłótni, do konfrontacji. Ale w długiej perspektywie niemalże na pewno zakończy się wielką awanturą, która, zniszczy relację kompletnie, albo doprowadzi do patologii.
Idea antykruchości ma też istotne znaczenie przy wychowywaniu dzieci. W dzisiejszych czasach rodzice mają absurdalną obsesję trzymania dzieci pod kloszem, odgradzania od świata i jego zagrożeń. Oczywiście intencje mają dobre: troska, ochrona, zapewnienie przetrwania. Zapominają jednak, że życie to zagrożenia, to niebezpieczeństwa, problemy, z którymi trzeba sobie poradzić.  Często jest tak, że rodzice podświadomie budują nieporadność u dzieci, by czuć się dla nich ważnymi i potrzebnymi. Chodowane są w ten sposób biedne, kruche istoty, nie przygotowane kompletnie do dorosłości, samodzielności.
Dzieci, które eksperymentują, biegają, brudzą się, tłuką kolana, czasem wsadzą palce do ognia, może nawet coś złamią, to dzieci, które uczą się życia. Uczą się tego, czym jest świat i jego zagrożenia, ale przede wszystkim jak sobie radzić z bólem, cierpieniem, problemami. Jak potem wstać i bogatszy w wiedzę i doświadczenie iść do przodu. To właśnie jest budowanie antykruchości. Ktoś kiedyś powiedział „cierpienie uszlachetnia” i to prawda, ale pod warunkiem, że jesteśmy jednostkami antykruchymi, które potrafią z trudnych przeżyć wyciągać wnioski i budować mądrość i siłę. Dlatego antykruchość warto rozwijać od najmłodszych lat, by rosły nam dzielne, niezłomne jednostki, którym niestraszne przeciwności losu, a zmiany uwarunkowań postrzegają jako szanse, a nie zagrożenia.

John Calhoun przeprowadził bardzo ciekawy eksperyment na myszach pod nazwą Mice Utopia (mysi raj). Założenia tego eksperymentu były takie:

  1. Nieograniczony dostęp do pożywienia, wody, schronienia
  2. Brak w środowisku osobników zagrażających życiu (naturalnych wrogów)
  3. Minimalizacja ryzyka chorób, epidemii, dzięki opiece medycznej dla myszy
  4. Ograniczona przestrzeń, która mogła pomieścić prawie 4000 myszy.

Wpuszczono do tego środowiska 4 samice i 4 samców. W pierwszym okresie myszy się oswajały i aklimatyzowały, następnie była euforia, sodoma i gomora, kopulowanie i rozmnażanie się. Populacja dynamicznie rośnie. Z czasem zaczynają się jednak pojawiać się zmiany w zachowaniu zwierząt. Samce coraz mniej interesują się samicami, coraz częściej innymi słabszymi samcami, które wykorzystują. Samice stają się agresywne, coraz częściej odrzucając potomstwo, coraz rzadziej zachodząc w ciążę, coraz częściej wchłaniają płody. Wykształca się grupa tzw „pięknych” samców, które jedzą, piją i czyszczą futerko. Nie angażują się w konflikty, nie są kompletnie zainteresowane samicami. Małe myszy, które zostały odrzucone przez samice nie otrzymują żadnej nauki, nie wykształcają się u nich wzorce zachowań społecznych, nie mają w sobie agresji, nie bronią gniazd i potomstwa. Osobniki te choć wyglądały wyjątkowo dobrze, zdrowo, były jednocześnie głupie, nie potrafiły radzić sobie z jakimkolwiek nietypowym bodźcem. Okazało się, że maksymalna liczba myszy wyniosła zaledwie 2200 a w 1588 dniu eksperymentu umarł ostatni osobnik. Eksperyment ten powtarzano wielokrotnie i rezultat zawsze był ten sam…

Istoty żywe potrzebują wyzwań, zagrożeń, by żyć, rozwijać się, przetrwać. Oczywiście nie mamy pewności jak w takiej sytuacji zachowaliby się w mysim raju ludzie. Ale może jednak nieprzypadkowo wielkie cywilizacje prędzej, czy później padały. Wiele z nich było ofiarą własnego sukcesu. Jak jest zbyt dobrze, nie ma zagrożeń, ryzyko jest minimalne, wówczas rodzą się patologie, zatracamy instynkt przetrwania, nie mówiąc już o rozwoju, a to w dłuższej perspektywie prowadzi do wyginięcia.

Zatem nie bójmy się ryzyka, zmian, eksperymentujmy, doświadczajmy, wychodźmy poza strefę komfortu. To najlepsze sposoby na bycie antykruchym i budowanie zdolności radzenia sobie z nowymi, trudnymi sytuacjami. Uczmy też tego nasze dzieci, by były samodzielne, gotowe do realizowania się, budowania zdrowych relacji, a koniec końców, by były szczęśliwymi ludźmi.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

nineteen + one =